Rewolucja bez rewolucji? Transformacja energetyczna nie musi być kosztownym skokiem w nieznane
Wyobraźnię rozpalają atrakcyjne, nieemisyjne rozwiązania – elektrownie jądrowe, SMR-y, zielony wodór – ale na ten moment utknęły w Polsce w sferze projektów. Chociaż trzeba mierzyć wysoko, to jednak musimy twardo stąpać po ziemi, bo unijne regulacje są nieubłagane, a groźba luki węglowej staje się faktem. Jak możliwie łagodnie przejść transformację ? Stawiając na początku na gaz ziemny, kogenerację, a w niedługiej przyszłości biometan – sprawdzone, stabilne OZE.
W uścisku unijnych regulacji
UE nie zwalnia tempa. Zabiega o spełnienie założeń Zielonego Ładu, wdrażając kolejne mechanizmy kontrolne i normy. Wśród najnowszych warto wymienić:
- program ELENA: zakłada, że już za 2 lata w systemach ciepłowniczych ma być min. 50% energii odnawialnej lub 50% ciepła odpadowego lub 80% ciepła z wysokosprawnej kogeneracji gazowej lub 50% kombinacji wymienionych rodzajów energii, ale pod warunkiem przynajmniej 5-procentowego udziału ciepła z OZE;
- uszczelnienie systemu EU ETS: w 2027 r. ma wejść system ETS2, który ma na celu nie tylko poprawę efektywności energetycznej budynków i dekarbonizację transportu drogowego, ale też obejmie kontrolę emisji z małych instalacji energetycznych i przemysłowych pozostających do tej pory poza ETS1;
- zwiększenie redukcji emisji gazów cieplarnianych w sektorach objętych systemem EU ETS do 62% w porównaniu z poziomem z 2005 r. – cel ten Wspólnota powinna osiągnąć do końca 2030 r.;
- obowiązek raportowania ESG: od 2027 r. swoje postępy w trzech obszarach (środowiskowym, społecznym i ładu korporacyjnego) będą musieli wykazywać nie tylko najwięksi, ale też małe i średnie przedsiębiorstwa.
Jak widać, polskie przedsiębiorstwa mają coraz mniej czasu na zmiany.
Pierwszy krok – w stronę gazu ziemnego
Kiedy w ubiegłym roku razem z Instytutem Keralla Research pytaliśmy polskie firmy produkcyjne o ich stosunek do dekarbonizacji, to jasno wybrzmiały trzy motywacje. Po pierwsze firmy chcą odejść od węgla, żeby uniknąć dodatkowych kosztów i kar, po drugie mają wewnętrznie wyznaczone proekologiczne cele, po trzecie czują już potrzebę dostosowania się do oczekiwań klientów i partnerów biznesowych.
Firmy rozważają różne scenariusze, ale dla aż 65% badanych gaz ziemny jest pierwszym wyborem wśród dostępnych alternatyw (dane z raportu „Transformacja energetyczna w polskich firmach produkcyjnych”). Dlaczego? Badani dostrzegają przede wszystkim łatwość i ergonomiczność w jego obsłudze oraz pozytywny wpływ na wizerunek całej firmy – to w końcu paliwo dużo mniej emisyjne od węgla.
Można do tego dodać, że jest surowcem pewnym. Polska dba o zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa dostaw energii przez dywersyfikację kierunków dostaw i rozwój gazowej infrastruktury, podobnie zresztą jak cała UE, która już dawno dała gazowi ziemnemu zielone światło, przyznając rolę ważnego paliwa przejściowego.
Kiedy obserwujemy ruchy na międzynarodowym rynku, widzimy, że gaz odgrywa kluczową rolę. Sytuację analizujemy w artykule „Paliwo przejściowe na stałe? 3 powody, dla których światowa gospodarka szybko nie zrezygnuje z gazu ziemnego”.
Czy to oznacza, że przejście na gaz ziemny nie jest obarczone żadnymi obawami? Oczywiście, że nie. Główną przeszkodą są finanse. Opór budzą zakup surowca, inwestycja w budowę nowej kotłowni i koszty jej eksploatacji. Firmy nie są jednak pozostawione same sobie. Mogą np. uzyskać dofinansowanie do gazowych inwestycji z funduszy europejskich czy wykorzystać hedging cen gazu.
Kogeneracja w Polsce na gaz ziemny
Rozwiązaniem, które łączy unijne wymogi zwiększenia efektywności energetycznej i wewnątrzfirmową potrzebę finansowej optymalizacji jest kogeneracja. Case jednego z naszych klientów dobrze pokazuje jej opłacalność. Firma – dotychczas zasilana kotłownią węglową – rozważała przejście na LNG. Po szczegółowych wyliczeniach okazało się, że jeśli zdecyduje się na kogenerację gazową, to przy jednym silniku kogeneracyjnym rocznie zaoszczędzi z tytułu energii elektrycznej ok. 190 tys. zł. Oszczędności w tym konkretnym wypadku wynikały m.in. z ograniczenia opłaty mocowej, przychodów z tytułu premii kogeneracyjnej, uniknięcia opłat dystrybucyjnej, zmiennej, jakościowej. Cały case omawiamy dokładnie w tekście „Kogeneracja gazowa sposobem na zwiększenie opłacalności wyjścia z węgla – case study”.
Układ kogeneracyjny jest z natury sprawniejszy niż ten, w którym ciepło i prąd elektryczny wytwarzane są osobno. Jednak kogeneracja gazowa wykazuje dodatkowo dużo większą elastyczność niż węglowa. Produkcję energii można szybko zmniejszać i zwiększać w zależności od bieżących potrzeb.
Gotowi na kolejny krok – biometan
Firmy, które postawiły na błękitne paliwo są dużo lepiej przygotowane do rezygnacji z paliw kopalnych i przejścia na biometan, czyli OZE silnie promowane przez UE. Bruksela oczekuje, że państwa członkowskie, począwszy od 2030 r., będą produkować wspólnie 35 mld m³ biometanu rocznie (obecnie wytwarza się go rocznie jedynie 3 mld m³). Polska ma realną szansę na spełnienie unijnych ambicji – biorąc pod uwagę nasz krajowy potencjał, do 2050 r. możemy produkować nawet 8 mld m³ biometanu, co zaspokoiłoby prawie ⅓ krajowego zapotrzebowania na gaz ziemny.
Biometan jest zeroemisyjnym surowcem kompatybilnym z dotychczasową infrastrukturą gazową. Nie potrzeba będzie zatem rewolucyjnych zmian, aby zazielenić swoją działalność. Więcej o tym biopaliwie przeczytasz w artykule „Polski rynek biometanu – co nas czeka?”.
Na dekarbonizację nie ma jednej recepty
Myśląc o transformacji energetycznej, trzeba pamiętać, że nie istnieje uniwersalny miks energetyczny, który będzie w równym stopniu efektywny i bezpieczny dla każdego kraju. Aktualna sytuacja Polski wymaga od przemysłu znalezienia „na już” źródeł stabilnych i pewnych (czyli niezależnych od pogody, wygodnych w magazynowaniu i transportowaniu), a przy tym mniej emisyjnych od węgla – dlatego tak ogromną rolę w naszym przypadku odgrywa gaz ziemny.