Polska suwerenność energetyczna – zosia samosia czy partnerka?

Suwerenność energetyczna to jedno z tych haseł, z którymi wszyscy się zgadzają, dopóki nie trzeba wchodzić w szczegóły. A w tym przypadku tych jest wiele i prowokują do silnych podziałów. Czy w debacie publicznej możemy podeprzeć się zgrabną definicją z unijnego prawodawstwa? Niestety. Suwerenność energetyczna jest ideą kształtowaną dynamicznie, z bardzo różnych, zmiennych elementów. 

Po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 r. kraje UE zaczęły intensywnie odmieniać suwerenność energetyczną przez wszystkie przypadki, warto wrócić do podstaw. Jak rozumieć suwerenność energetyczną? Jak buduje ją Polska?

Paradoks suwerenności energetycznej

Suwerenność energetyczna kraju jest właściwie… siecią zależności. Ale tak kształtowaną, żeby dawać szeroko pojęte bezpieczeństwo. Traktowanie jej wyłącznie w kategoriach pełnego uwolnienia od importu i kompromisów to nie tylko spłycanie problemu, ale po prostu mrzonka. Na suwerenność energetyczną składają się bowiem m.in. sprawiedliwa generacja, dystrybucja i zarządzanie źródłami energii, kwestie klimatyczne, odporność na przerwy w dostawach, brak negatywnego wpływu na innych uczestników rynku, prawo lokalnej społeczności do podejmowania własnych decyzji w kwestii zarządzania energią. Te wszystkie kwestie dotykają zawsze jednocześnie pojedynczego kraju i całej wspólnoty – w przypadku Polski najpierw unijnej, potem światowej.

Suwerenność energetyczna – 6 najważniejszych komponentów

Ideę suwerenności energetycznej ciekawie rozpracowuje dr Szymon Kardaś, główny analityk ds. energetyki z europejskiego think tanku European Council for Foreign Affairs (ECFR). Składają się na nią:

  • czystość energii: rozwój OZE wzmacnia suwerenność, ponieważ pozwala zmniejszać zależność od paliw kopalnych, które przez większość państw UE są importowane; 
  • efektywność energetyczna: mówi się, że najbardziej zielona energia to ta, która nie została ani wytworzona, ani zużyta. Oszczędne gospodarowanie energią oznacza też mniejsze zapotrzebowanie na import. Przyjrzyj się bliżej zagadnieniu w artykule „Efektywność energetyczna – dlaczego Polska jej potrzebuje?”;
  • rozwój i jakość infrastruktury importującej: dostęp do surowców po korzystnych cenach to zdecydowanie za mało, aby kraj czuł się bezpieczny. Trzeba uwzględnić jakość infrastruktury: czy jest na tyle rozwinięta i wytrzymała, aby pozyskiwać i dystrybuować surowce w niezakłócony sposób? Istotna jest zarówno rozbudowa sieci w ramach poszczególnych państw członkowskich, jak i między nimi oraz trafna kalkulacja popytu;
  • dbanie o bezpieczeństwo istniejącej infrastruktury energetycznej rozumianej całościowo w ramach UE i NATO: zwłaszcza po dywersji na Nord Stream widzimy, że ataki są realnym zagrożeniem;
  • szeroko pojęta narracja wokół suwerenności na szczeblu krajowym i międzynarodowym: czy państwowi decydenci uwzględniają kwestie suwerenności w dokumentach strategicznych? Jak planują działania w polityce energetycznej, aby wzmacniać suwerenność w horyzoncie długoterminowym? Jak przekazują ustalenia (cele, obowiązki i możliwości) różnym aktorom krajowego rynku?

Do tego dodajmy komponent, który wybrzmiał podczas listopadowej debaty ECFR: suwerenność to także możliwość wchodzenia w relacje biznesowe. Mniej emisyjny miks energetyczny, a co za tym idzie niski ślad środowiskowy (w tym węglowy) przyciąga inwestorów jak magnes, wzmacniając pozycję kraju na rynku.

Dlaczego ślad węglowy może decydować o powodzeniu krajowego biznesu? Przeczytaj w artykule „Ślad węglowy – kto go liczy, z tym się liczą”.

Jak wypada Polska?

Średnio. Według indeksu suwerenności energetycznej opracowanego przez ECFR  wpadamy do przedostatniej grupy. Indeks dzieli państwa UE na 4 grupy i ocenia je w skali 10-stopniowej. Do ostatniej grupy należą kraje z wynikiem < 5,5, czyli takie, które mają sporo do zrobienia. My jesteśmy w przedostatniej kategorii – dużo już zrobiliśmy, ale jeszcze wiele przed nami:

  1. Zależność importowa: dużo importujemy, za to mocno zdywersyfikowaliśmy swoje źródła dostaw. Świetnie widać to na przykładzie zarządzania przepływem gazu. Dowiedz się więcej z tekstu „Import gazu LNG do Polski – skąd UE pozyskuje gaz?”.
  2. Zielone projekty: przyrost mocy z OZE był w ostatnich latach znaczący (szczególnie w fotowoltaice). Jak podaje portal Money.pl, za Agencją Rynku Energii, pod koniec czerwca 2023 r. OZE stanowiły już ok. 40% całkowitej mocy zainstalowanej w Polsce. Potencjał jest jeszcze większy, bo Polska mogłaby produkować 8 mld m3 biometanu rocznie (to prawie ⅓ krajowego zapotrzebowania na gaz ziemny!). Zielone ambicje i możliwości rozbijają się jednak o bariery infrastrukturalne i regulacyjne. Nadal nie mamy biometanowni, a nasze sieci przesyłowe są na tyle słabo rozwinięte, że w momentach szczytowych nie mogą przyjąć energii elektrycznej z OZE.
  3. Efektywność energetyczna: nieźle wypadamy, jeśli spojrzymy na cele unijne (co roku każdy członek UE ma wyznaczony poziom konsumpcji). W 2020 r. zmieściliśmy się w tym pułapie, chociaż już w 2021 r. nie daliśmy rady. W dłuższej perspektywie jednak nasza efektywność wzrasta. Jak podaje portal WNP.pl w latach 2011–2020 roczne tempo wzrostu efektywności energetycznej wyniosło 1,5%.
  4. Narracja: przez pewien czas byliśmy w awangardzie – jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie zwracaliśmy uwagę, że należy zmniejszać zależność od importu surowców z Rosji. Co ważne – mówiliśmy o tym i działaliśmy. Z drugiej jednak strony, jak zauważa ECFR, widać, że myślimy o naszym bezpieczeństwie energetycznym bardzo wąsko, w kategorii „bezpiecznych dostaw paliw kopalnych”, a to za mało. 

Mocne projekty i mocne… braki

Zacznijmy od silnych plusów. GAZ-System, po ukończonych w 2022 r. połączeniach transgranicznych z Danią, Litwą i Słowacją, rozpoczął kilka kluczowych, dużych inwestycji, które wzmocnią bezpieczeństwo energetyczne Polski i regionu Europy Środkowo-Wschodniej:

  • rozbudowywany terminal LNG w Świnoujściu (na ten moment techniczne możliwości regazyfikacyjne na poziomie 6,2 mld m3 gazu umożliwiają zaspokojenie ok. ⅓  potrzeb polskiej gospodarki);
  • powstają nowe gazociągi przesyłowe (np. Gazociąg Warszawski);
  • projekt FSRU w Zatoce Gdańskiej (budowa ma wystartować za 2 lata; ma być przystosowany do regazyfikacji na poziomie 6,1 mld m3 gazu ziemnego rocznie z opcją rozbudowy).

Czego jednak najpilniej potrzeba Polsce, żeby realnie i długofalowo umacniała swoją suwerenność? Przede wszystkim klarownej strategii działania w krajowej i europejskiej polityce energetycznej. Jak zauważa Grzegorz Onichimowski, ekspert Instytutu Obywatelskiego i współtwórca Towarowej Giełdy Energii, dopiero jasna strategia pozwala dobrze rozeznać mapę interesów: kto może być naszym sojusznikiem? Jaką taktykę obrać w negocjacjach na szczeblu międzynarodowym?

W tym przepastnym worku strategii powinny znaleźć się m.in.:

  • zaktualizowany dokument z 2021 r. „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.”,
  • przejrzysta koncepcja ścieżki dekarbonizacyjnej dla przemysłu: wiadomo, że nie da się całkowicie zrezygnować z węgla w ciągu kilku lat (pamiętajmy, że duże projekty jądrowe będą miały znaczenie dopiero w latach 30. XXI w.), ale zdecydowanie brakuje wizji odchodzenia od tego surowca. Jak wynika z najnowszego badania DUON, polskie firmy przemysłowe czują się zdezorientowane i pozbawione wsparcia finansowo-merytorycznego w tym skomplikowanym procesie. W efekcie tylko 30% ma plan dekarbonizacji i wybranych dostawców lub już wdraża zmiany.

„Strach przed dekarbonizacją gospodarki? Polskie firmy mają powody” – poznaj największe obawy polskiego przemysłu.

Przeczytaj również:

Strategiczne zapasy gazu w Polsce – podziemne magazyny to podstawa

Gazu nie zabraknie – zima 2023/2024

Elektrownie szczytowo-pompowe w Polsce – krok ku zielonej przyszłości

Rynek gazu – nowe kierunki, nowi gracze

Kategorie
Dla firmy